
Coraz bliżej Święta..., czyli jak nie zwariować z prezentami
Wkroczyliśmy właśnie w grudzień (niemożliwe, jak ten czas szybko leci), dlatego z pewnością możemy poczuć magię zbliżających się Świąt. Miasta błyszczą na miliony kolorów, a w marketach nawet pan zapraszający do kasy śpiewa “ho, ho, ho”. Oczywiście świąteczne szaleństwo zaczęło się już w listopadzie. Zresztą, wszystko wskazuje na to, że co roku będziemy czuć zapach choinki coraz szybciej. Być może niedługo zaczniemy myśleć o Świętach dzień po skończonym letnim urlopie. Ale, ale. No właśnie - czy istnieje jakaś granica między radosnym wyczekiwaniem Świąt, a szaleńczą gonitwą w kierunku… prezentów? Dzisiaj postaramy się to wyjaśnić po swojemu.
Uczmy się świętować na nowo
Zaczynamy od usprawiedliwienia nas wszystkich, a zwłaszcza pokoleń od millenialsów wstecz. Większość z nas doskonale pamięta te czasy, kiedy młodsi kuzyni nosili zimowe kombinezony po tych starszych, a oryginalna lalka Barbie była spełnieniem marzeń. Dorastając w latach 80. i 90., nie mieliśmy wielkich oczekiwań co do świątecznych prezentów. Babcine pierniki, pyszny barszcz i uśmiech bliskich. Czasami to po prostu wystarczało. Jednak z czasem, gdy Polska zaczęła się zmieniać, nasz stosunek do zakupów i prezentów także się przeobraził.
Zwyczajnie było nas stać na to, czego wcześniej nie było w sklepach lub co nie było w zasięgu portfela każdego Polaka. Dzieciaki z pokolenia Z wychowują się w zupełnie innych realiach. Spoglądają na metki ubrań, oczekują najnowszego modelu telefonu, ponieważ coraz więcej osób może sobie na nie pozwolić. Tutaj zaczyna się walka o podział na “biednych” i “bogatych” oraz “lepszych” i “gorszych”.
Traktowanie pieniędzy, a przez to prestiżowym prezentów, w sposób emocjonalny, jest jednak bardzo niepokojącym zjawiskiem. Na szczęście wielu z nas nie potrzebowało dużej ilości czasu, by zorientować się, że coś trzeba z tym zrobić. Żółta lampka powinna się zaświecić już wtedy, gdy nasze dziecko na widok babci spyta: “gdzie prezent?”, zamiast cieszyć się samą jej obecnością. Dlatego zachęcamy, aby mimo posiadanych dziś możliwości, powrócić trochę do dawnych zwyczajów, tzn. prezentu w postaci spotkań z bliskimi.
Najpierw spotkanie, potem prezenty
Oczywiście nie ma niczego złego w przekazywaniu sobie prezentów. Sami uwielbiamy to robić. Warto jednak odróżnić uroczy, dedykowany podarunek od wielkiego przepychu. W końcu w prezentach najbardziej liczy się szczery gest. Chodzi o to, że Święta to czas wyciszenia, wybaczenia i uśmiechu. Dlaczego rzeczy miałyby odebrać nam radość ze spotkań?
Tutaj warto wspomnieć, że pandemia pośrednio korzystnie na nas wpłynęła, ponieważ w okolicznościach strachu przed niepewnym jutrem, zbliżamy się do siebie. Jednak czy właśnie tak musi to wyglądać? - Doceniamy to, co mamy, dopiero wówczas, gdy dostrzegamy niebezpieczeństwo utraty bliskich?
Kolejny temat jest dość delikatny, ale również warto go dotknąć. Nasze czasy, poza tym, że są nastawione na konsumpcjonizm, stały się również bezlitosną próbą weryfikacji umiejętności odnalezienia się na wolnym rynku. Oznacza to, że jedni żyją na bardzo wysokim poziomie finansowym, a inni odczuwają nieustannie brak pieniędzy. Są też tacy, którzy mieszczą się gdzieś pomiędzy. Słowem, każdy członek rodziny może mierzyć się z zupełnie innymi wyzwaniami. Dla jednego zakup biżuterii za 500 zł nie będzie problemem, a dla drugiego zdecydowanie tak. Aby nikogo nie narażać na uczucie skrępowania, warto więc ograniczyć budżet na prezenty.
Jak pokonać świąteczny szał zakupowy?
Świetnym pomysłem jest losowanie osoby, której kupuje się prezent. Po to, aby nie było tak, że każdy jest zobowiązany do zakupu drogich prezentów dla każdego uczestnika imprezy. Warto o tym pamiętać. Zwłaszcza, gdy brat czy siostra nagle stwierdza, że nie będzie mógł/ mogła przyjechać. Powodem może nie być praca, lecz uczucie skrępowania. Kiedy to się stało, że na rodzinne Święta trzeba się przygotować, niczym na ślub?
Kolejnym świetnym pomysłem jest określenie budżetu, w którym będziemy się poruszać. To może być 200 zł, a może 50 zł. Naprawdę można w tej kwocie podarować coś niezwykłego a przy okazji praktycznego. Święta można wykorzystać również jako pretekst do przekazania swojej miłości do gotowania czy pielęgnacji naturalnej. W tym celu można zakupić bliskiej osobie ciekawą książkę lub kosmetyki naturalne w postaci budżetowego i uroczego zestawu prezentowego.
Zakupienie takiego prezentu może się wiązać z możliwością nawiązania ciekawej rozmowy, opowiedzenia o swoich pasjach, podzielenia się miłością do wypieków, czy szybkiej jazdy samochodem. Warto mieć “asa w rękawie” zwłaszcza wtedy, gdy relacje z rodziną nie są wcale łatwe. Święta stanowią idealny moment do poszukiwania drogi umożliwiającej zbliżenie, wybaczenie, nowy początek.